Zwiedzając Roztocze: Czartowe Pole i Muzeum Pożarnictwa w Oseredku

16 września 2019
Zwiedzając Roztocze: Czartowe Pole i Muzeum Pożarnictwa w Oseredku

Wyskok w bijące serca Roztocza odbył się przy okazji odwiedzin rodzinnych stron mojej Mamy, Rudy Różanieckiej, położonej kilkanaście kilometrów od osławionych Szumów nad Tanwią. Nad tymi byliśmy ostatnim razem. Chodziliśmy wzdłuż wijącej się rzeki, która ochoczo przepływała przez kaskady i progi rzeczne. Widok cudny, że hej! Tym razem dysponując niewielką ilością czasu postanowiliśmy pojechać na potok Sopot, gdzie mieściła się kolejna perełka w szumiącej krainie.

Muzeum Pożarnictwa w Oseredku – czysty przypadek

Naszym celem od początku było Czartowe Pole i wieża widokowa mieszcząca się w kamieniołomie przed parkingiem na trasę pieszą. Nawet do głowy nam nie przyszło, że na tak mały terenie jest aż tyle ciekawych punktów. Za Suścem wjechaliśmy do Oseredka, gdzie naszym oczom objawiło się muzeum po lewej stronie. Zajrzałem w mapie i już wiedziałem, że musimy tam iść. Dla Jasia, który non stop ma wyczulone zmysły na karetkę, traktor i WÓZ STRAŻACKI była to mekka. Młody wchodząc do środka nie wiedział co ze sobą zrobić. Wszędzie elementy wyposażenia Strażaka. Chełmy, kaski, pompy wodne oraz co najważniejsze kilka wozów: 3 Stary, Żuk i Nyska. Stare, poczciwe maszyny. Do jednej z nich wsadziliśmy Młodego, a ten rozpływał się z zachwytu. Następnie poszliśmy do kącika zabaw, gdzie Jasiu mógłby już zostać na dobre. Od razu pochwycił dużą zabawkę na kółkach z wysuwaną drabiną i bawił się. Na parapecie były zabawki innych dzieci, które zrobiły małą wystawę. Piętro wyżej kolejna uczta dl naszego Syna. Za gablotą wiernie odwzorowane modele wozów strażackich z różnych stron świata: USA, Włochy, Japonia, Szwecja, Azja, Europa, Ameryka Południowa. Istne ciekawości. Moją uwagę przykuł wóz Janus, który miał przód z przodu i tyłu, czyli może jechać w dwóch kierunkach. Czyżby dwa przody i dwa układy kierownicze? Bardzo ciekawa konstrukcja. Wszak Janus to mitologiczny bóg o dwóch twarzach. Oj trudno było Młodego odciągnąć od tych wszystkich atrakcji. Nie obeszło się bez płaczu, pożegnaliśmy Panią Przewodnik i udaliśmy się do samochodu. Jak się okazało mąż Pani oprowadzającej i mój Wujek Darek – Strażak Państwowej Straży Pożarnej to dobrzy znajomi, więc świat jest mały. Jaśka udobruchały suszone owoce, mogliśmy pojechać na kolejny punkt naszego szybkiego wypadu.

Dojazd do Czartowego Pola

Czasu mieliśmy mało, a zwiedzić chcieliśmy dużo, najlepiej wszystko. Zanim dojechaliśmy do celu naszej trasy po drodze minęliśmy kilka ciekawych obiektów. Nie spodziewałem się, że Roztocze kryje tyle urokliwych i ciekawych miejsc. Na dystansie kilku kilometrów minęliśmy bowiem cmentarz wojenny Błudek, wieżę widokową nad kamieniołomem Nowiny, pozostałości byłego obozu NKWD oraz tablicę z informacją, że tutaj był dom dowódcy obozu. Najgorszym stał się fakt, że nie mieliśmy czasu zajrzeć na żadną z tych atrakcji. Postanowiłem jednak, że wyjdę z samochodu i przynajmniej popatrzę na obrysy byłego obozu. Zbudowany w latach 1944-1945 służył przetrzymywaniu osób uciążliwych politycznie i działaczy AK. Ci musieli 10 godzin dziennie pracować w pobliskim kamieniołomie Nowiny. Skazańcy w obozie umierali z wycieńczenia, ciała grzebano za obozem. W sumie około 80 osób, które podczas ekshumacji dokonanych przez KBW po IIWŚ zostały najprawdopodobniej przeniesione na „Rotundę” w Zamościu. Obóz nie pozostał obojętny podziemiu z Suśca i Józefowa. Dowódcy oddziałów zaplanowali atak mający na celu uwolnić więźniów. Sformułowano grupę około 50 żołnierzy, atak przeprowadzono w nocy z 25 na 26 marca 1945. UB jednak dowiedział się o planowanej akcji, przepędzono więc wcześniej więźniów przez kamieniołom i wywieziono. Partyzanci przejęli i zniszczyli obóz, rozbroili 150 żołnierzy, którzy poddali się bez walki. Ci, którzy próbowali się bronić – zostali zabici. Ślady w terenie dzisiaj są mało wyraźne, ale jest tablica informacyjna i rzut z góry jak wyglądało ulokowanie obozu.

Czartowe Pole

Z obietnicą powrotu nad kamieniołom i cmentarz wojenny pojechaliśmy dalej w kierunku miejsca parkingowego, gdzie dobiliśmy do czerwonego i zielonego szlaku turystycznego. Śmiało mogę napisać, że jest to wyśmienita alternatywa do zatłoczonych Szumów na Tanwi. Piękna rzeka i las oraz mało turystów potęgowało doznania. Dolną trasą wybraliśmy się wzdłuż rzeki by przez mostki, przejścia i wąskie ścieżki doznawać uroków szumiącego Sopotu. Już na początku naszym oczom wpadły 2 mogiły, kamienny pomnik i drewniany krzyż. Miejsce pamięci narodowej. Jak się okazało było to symboliczne miejsce pochówku upamiętniające partyzantów poległych podczas walk w 1943 roku. Można znaleźć tutaj grób Miszki Tatara, żołnierza Armii Czerwonej, który uciekł z niewoli niemieckiej. Dowódca oddziału „Miszka”, który poległ podczas ataku na niemiecką ekspedycję karną. W drugiej mogile pochowano „Korsarza” – Hieronima Miąca. Dowodzone przez niego oddziały AK wyparły 1.06.1943 roku niemiecką ekspedycję, która miała dokonać rozstrzelań w pobliskim Józefowie. Zmarł na skutek obrażeń.

Wzdłuż potoku Sopot do ruin papierni

Po krótkiej zadumie udaliśmy się wzdłuż potoku. Po około 500 metrach dotarliśmy do ruin budowli, wręcz egzotycznie wkomponowanej w las. Roślinność tak objęła swoimi ramionami to miejsce, że poczuliśmy się niczym w opuszczonym mieście Inków. Rodem z dobrego filmu podróżniczego. Ruiny papierni, bo o nich mowa to pozostałość zakładu przemysłowego Zamoyskich. Wybudowana w XVIII wieku przeszła w dzierżawę przez Lejbusia Kahan. W XIX wieku produkowano tutaj 4000 ryz papieru co stanowiło około 80% całej produkcji w guberni lubelskiej. Papier był wytwarzany ręcznie, głównie ze szmat, zawierał znak wodny, monogram lub herb Zamoyskich. Zakład, jeden z największych w Polsce wykorzystywał spadek rzeki Sopot. Nękany przez 2 duże powodzie, a następnie strawiony przez pożar dokonał swego żywota pod koniec XIX wieku. Miejsce magiczne i unikatowe. Pod względem wizualnym cudeńko. W okolicach ruin przeszliśmy na drugą stronę rzeki i drogą powrotną udaliśmy się do samochodu. Trasa ciekawa i krótka, gdyż przejścia tego podstawowego odcinka to raptem 2 km. Doznań jednak cała masa. Oj trzeba tutaj wrócić, jest tyle jeszcze do zobaczenia!

Data wyjazdu: 21.07.2019

 

0 komentarz

Mogą cię także zainteresować

Napisz co myślisz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.