Jeden z ostatnich pogodnych jesiennych tygodni zaowocował masą pomysłów gdzie wybyć na łono natury. Już dłuższy czas w naszych rozmowach przewijał się temat uroczego miejsca jakim jest Wysowa Zdrój, Blechnarka i okoliczne kulminacje masywów Wysoty, Koziego Żebra, czy Płazin z majestatyczną wschodnią ścianą. Całą tematykę dopełniają, albo wręcz stanowią cmentarze z okresu I Wojny Światowej.
Jak dojechać z Rzeszowa do Wysowej Zdrój
Dzień zaczął się słonecznie i zachęcał to wybycia gdziekolwiek, nie pozostało więc nic innego jak skorzystać z okazji. Zapakowaliśmy więc Młodych do samochodu, przygotowaliśmy wszystkie artefakty i ruszyliśmy z dobrą kawą autostradą w kierunku Pilzna. Następnie skręciliśmy w stronę Kołaczyc by po pewnym odcinku zboczyć z głównej drogi i krętymi drogami wylądowaliśmy na krajowej 28 na wysokości Gorlic. Jadąc wśród drzew, z których już zdążyły pospadać liście dotarliśmy w końcu do Wysowej, ale bynajmniej nie tutaj kończyła się trasa. Pojechaliśmy trochę dalej, do ostatniej miejscowości przed granicą ze Słowacją – Blechnarki. Tam zaparkowaliśmy samochód na poboczu za zgodą właścicielki posesji obok jednego z niewielu już betonowych drogowskazów austriackich pokazujących kierunek do cmentarza wojennego w języku polskim i niemieckim. To był bowiem nasz pierwszy cel.
Góra Wysota i Cmentarz wojenny nr. 50
Historia cmentarzy wojennych to temat na osobne artykuły i książkę. Te znajdujące na terenie Wysowej Zdroju i Blechnarki należą do I Okręgu Cmentarnego Nowy Żmigród i były projektowane przez architekta Dušana Jurkoviča, który zaprojektował około 35 cmentarzy. Z upodobaniem i sukcesem wizualnym stworzył układy przestrzenne mogił, kilkanaście wersji drewnianych krzyży nagrobnych i duże krzyże pomnikowe. Chlubił się przede wszystkim w drewnie, a inspirację czerpał z tradycji i kultury łemkowskiej.
Jak dostać się do cmentarza wojennego
Miejsca pochówku projektowane były zazwyczaj na niezalesionych wzgórzach, chowając obok siebie żołnierzy obydwu armii, przede wszystkim Rosjan, Austriaków, Węgrów, Niemców. Cmentarze miały górować nad dolinami i miejscowościami by przypominać o wydarzeniach Operacji Gorlickiej. Dzisiaj wzgórza, które kiedyś były wykorzystywane przez Łemków do wypasów są pozbawione zagospodarowania. Wysiedlenia w czasie II Wojny Światowej oraz podczas akcji Wisła sprawiły, że w wiele miejsc Beskidu Niskiego wkroczyła z powrotem przyroda, także ostoje pamięci wydarzeń sprzed stu laty pokrył głęboki las, który króluje na przełęczach, szczytach i zboczach gór. Z dolin już tych miejsc tych nie widać, wiodą tam jednak oznakowania czarnego szlaku dojściowego, który jest w różnym stanie w zależności od popularności danego cmentarza.
Do obiektu pod Wysotą wiedzie oznakowanie, które w praktyce jest wyblaknięte, a ścieżka niezbyt widoczna w terenie. Tym bardziej o tej porze, kiedy liście z drzew opadły i tylko spadek terenu oraz delikatne żłobienie w terenie sugerowało w którym kierunku mamy podążać. Dotarcie jednak skomplikowane nie było. Po drodze przecięliśmy zielony szlak konny, do którego później wróciliśmy by udać się do Blechnarki. Wracając do odwiedzonego przez nas obiektu, do niedawna był to jeden z tych, które od samego początku nie podległy żadnej renowacji. Widać to doskonale porównując rzut i plan cmentarza ze stanem faktycznym. Jedynie wyniesienia w terenie sugerują odpowiednie sektory – miejsca pochówku, natomiast całość obiektu otoczona jest całkowicie już rozsypanym murem z układanego kamienia.
Sam cmentarz duży nie jest, pochowano tutaj w 4 mogiłach zbiorowych i dwóch grobach pojedynczych 10 żołnierzy austro-węgierskich i 50 rosyjskich poległych w działaniach na przełomie marca i kwietnia 1915 roku. Wizualnie można rzec zastaliśmy obraz nędzy, jednak coś ruszyło. Ku naszej uciesze zatknięty został pierwszy dowód pamięci o tutejszym miejscu. Drewniany, sporej masy krzyż zawitał w centrum cmentarza, a swoją architekturą nawiązuje do pierwotnie postawionego. W chwili ciszy pomodliliśmy się za dusze poległych żołnierzy i wróciliśmy do zielonych oznaczeń szlaku konnego. Tam udaliśmy się trawersem Wysoty w kierunku południowym po drodze odbijając na wschód. Po kilometrze znowu skręciliśmy na południe i mocnym spadkiem w dół doszliśmy do drogi szutrowej i ścieżki rowerowej łączącej Blechnarkę z Regietowem Wyżnym. Po kolejnym kilometrze znowu spotkaliśmy czarne oznaczenia i odbicie na południe wraz z tabliczką informacyjną: „200 m do cmentarza wojennego”.
Cmentarz wojenny nr. 49 w Blechnarce
Mocnym podejściem bardzo szybko dotarliśmy do kolejnego miejsca pochówku projektu Dušana Jurkoviča. Ten znacznie pokaźniejszych rozmiarów był swego czasu remontowany. Świadczą o tym zachowane w dobrym stanie krzyże drewniane z tabliczkami informacyjnymi. Pomnik centralny jednak nie wytrzymał czasu i jest on w stanie częściowego rozkładu. Przy wejściu do cmentarza widnieje tabliczka z wierszem Hansa Haptmana, który pierwotnie był wykuty na tablicy w pomniku centralnym w kształcie piramidy z krzyżem.
„Zajęci pokojową pracą/ Trwaliśmy w zażyłości/ Z ukochaną ziemią./ Z własnego, cichego świata/ Wyrwało nas wycie wojny/ Wiodąc przez nędzę, zgryzoty/ I upojenie zwycięstwem/ W ramiona śmierci”
Na cmentarzu pochowano w 20 mogiłach zbiorowych i 15 grobach pojedynczych 299 żołnierzy:
- 103 austro-węgierskich,
- 196 rosyjskich.
Basia strzelała fotki, ja natomiast z Jasiem okrążałem kolejne mogiły zbiorowe i czytałem nazwiska poległych żołnierzy. Przeżegnaliśmy się i dalej czarnym szlakiem mocno pod górkę dotarliśmy do granicy ze Słowacją wraz ze słupkami granicznymi i czerwonym szlakiem słowackim, który stał się naszym drogowskazem do Przełęczy Wysowskiej.
Głosy niedźwiedzia na Przełęczy Wysowskiej
Dalej mocno do góry wdrapaliśmy się na Tri Kopce (Jasiłniki). Szczyt wybitny spoglądając z Blechnarki, na samej kulminacji jednak mamy gęsty las i cokolwiek zobaczyć dokoła jest niemożliwe. Zarówno na wejściu jak i na zejściu brodziliśmy w sporej gęstwinie liści, które głośno szeleściły pod naszymi butami. Wtem wokół ścieżki zaczęło robić się gęsto od młodniku. Cisza, szelst, cisza i nagle… basowy, stłumiony dźwięk gdzieś w oddali na lewo od nas. Niestety nie potrafiliśmy go dokładnie zweryfikować. Wydawało mi się, że to po prostu jeleń nadaje ostrzegawczo, że jesteśmy na jego terenie i byśmy sobie poszli. Jednak kiedy ten dźwięk stawał się miejscami powolny i zmieniał w pomruk wodziło to na myśl niedźwiedziowy pomruk. Wiem, że laik łatwo pomyśli jelenia z niedźwiedziem, a za znawcę odgłosów się nie uznaję. Mimo, że jelenia i niedźwiedzia widziałem, a także ich dźwięki słyszałem.
W takich sytuacjach wchodzi jednak zawsze czynnik, którego nie bierzemy pod uwagę siedząc ciepło przed komputerem i czytając relację: emocje. To one nakręcają i wyolbrzymiają coś małego do postaci Olbrzyma. Nie inaczej było w tej sytuacji. Co było w lesie – do końca okreslić nie potrafię. Przyspieszyliśmy kroku i szybko wylądowaliśmy na przełęczy. Tutaj siedziała pod wiatką para, która na 3 tygodnie (!!!) przyjechała do Wysowej do sanatorium. Doszli tutaj z myślą odwiedzenia cmentarza, nie zauważyli jednak prawie kilometr wcześniej, że droga ku niemu odbijała, więc pokierowaliśmy odpowiednio Państwa. Chwila pogadanki o terenie i wypoczynku, następnie spotkaliśmy jeszcze kilku rowerzystów Słowaków, którzy jechali do siebie lub w stronę Wysowej. My natomiast zajadaliśmy się suszonymi owocami i odpoczywaliśmy w ciszy. Ta jednak po chwili została znowu przerwana podobnym do opisywanego powyżej dźwiękiem. Spakowaliśmy się na szybko i udaliśmy się na ostatnią prostą ku Blechnarce. Po drodze minęliśmy szerokie rozwidlenie z drogą szutrową i kilkoma oznaczeniami, kierującymi zainteresowanych do cmentarza wojennego nr. 49. Zaczęliśmy się z Basią zastanawiać, jak można było pominąć i nie zauważyć aż tylu oznaczeń kierunkowych. Szybko jednak zapomnieliśmy o tej sytuacji i udaliśmy się dalej w głąb miejscowości.
I Wojna Światowa i Operacja Gorlicka w Beskidzie Niskim
Po drodze spotkaliśmy masę ciekawych tablic informacyjnych, które krótkimi wzmiankami przykuwały naszą uwagę. Między innymi spotkaliśmy się z precyzyjnymi informacjami dotyczącymi działań wojennych i tzw. bitwy wielkanocnej z kwietnia 1915 roku oraz akcji podejmowanych ku zdobyciu lub odbiciu wzniesień przez poszczególne armie: rosyjską lub austro-węgierską. Szczególnie zacięte walki miały miejsce o najwybitniejsze kulminacje w okolicy, czyli Kozie Żebro, Płaziny, Wysota, Tri Kopce, Jaworzynka, Rotunda. Na wielu z nich w terenie można jeszcze dzisiaj znaleźć zarysy okopów, a pewnie amatorzy poszukiwań z wykrywaczem metali niejedną pamiątkę w postaci łuski by znaleźli.
Bardzo podoba mi się inskrypcja pod każdą tablicą informacyjną:
„Zamalujmy Białe Plamy w naszej świadomości regionalnej. Zacznijmy od dziedzictwa Operacji Gorlickiej”
Nie musi się zawsze rymować, ważne by przekaz był jasny i przejrzysty. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze pod murowaną cerkiew w Blechnarce i wśród pasących się krów w jarze potoku zatoczyliśmy pętelkę pod samochód. W promieniach zachodzącego Słońca jednoznacznie potwierdziliśmy nasz niewiadomego pochodzenia sentyment do Wysowej Zdroju i okolic. Wszak nic szczególnego tam nas nie spotkało, żadne magiczne bądź przełomowe wydarzenie, a jednak te miejsca są pełne magii.
Trasa jak zawsze smaczna i przyjemna ????
2 komentarze
Witam, ciekawe podróżowanie, ale mam parę „kąśnych” uwag co do treści – wszakże nie wszystko jest wiadome na pierwszy rzut oka 🙂
1. Betonowa tablica do cmentarza nr 50 nie jest oryginalna, została odlana na nowo gdzieś około 2006 roku.
2. Cmentarz nr 123 nie jest wizytówką Dusana Jurkovica, ponieważ całość założenia cmentarza zaprojektował Jan Szczepkowski. Pierwotnie maił tam stanąć kamienny monument, ale kiedy Szczepkowski został odwołany ze stanowiska, dokończenie prac powierzono Jurkovicowi, który zaprojektował drewnianą kaplicę.
3. Krzyże na cmentarzu nr 49 nie są w dobrym stanie, większość jest przegnita w środku, od kilku lat trwają prace polegające na wymianie elementów, a prace te jeszcze się nie zakończyły i potrwają jeszcze sporo.
P.S. Błędne opisy numeracji cmentarza nr 49 pod zdjęciami 🙂
Bardzo dziękuję za cenne uwagi. Pozwoliłem sobie wprowadzić kilka poprawek, dziękuję za przeczytanie tekstu 🙂