Przez Pogórze Przemyskie zazwyczaj się przejeżdża. Po to by dotrzeć w Bieszczady. Tutaj tylko i aż lasy, wzniesienia między którymi umiejscowione są piękne miejscowości w uroczych dolinach rzek. W tych oto terenach jest ścieżka przyrodnicza do Ralla. Gdzieś pod Przemyślem, a w Krasiczynie, w szerokiej i pięknej dolinie Sanu spotkać możemy wszystko co oferuje nam ten pomijany wśród gawiedzi turystycznej teren. By poznać uroki pogórza i dowiedzieć się o jego wspaniałościach owa ścieżka okazuje się być jednym z najlepszych wyborów. Zatem poznawajmy Pogórze, ono wspaniałe i duże!
Kilka słów o terenach mniej znanych
Ostatnia zima zaowocowała dosyć konkretnymi posiadówkami nad mapą turystyczną. Procedura była bardzo prosta. Patrzyłem dokładnie w każdą część i wodząc palcem szukałem tras, pętelek. Jak zawsze pierwiej sięgałem po teren Beskidów, lecz wewnętrzny głos kazał także otworzyć mapy z pogórzami i szukać możliwości wokół komina. Wszak trasy gdzie niedaleko trzeba dojechać, a sama długość szlaku wynosi maksymalnie do 10 km to idealne rozwiązanie na piękne zagospodarowanie jednego dnia wycieczkowego. Dojazd w Beskid Sądecki czy Pieniny nakazuje bardzo wczesną pobudkę by także o godziwej wieczornej porze wrócić do domu. Pogórze Dynowskie, Przemyskie i Strzyżowskie dla nas, mieszkających pod Rzeszowem, pozwala na dłuższy sen, późniejszy wyjazd i optymalny powrót. Jak się już okazuje w praktyce te ścieżki są bardzo akceptowalne przez Jaśka, który od tego sezonu chodzi już całkowicie o własnych siłach bez pomocy tatusiowego nosidła, w którym na dobre rozgościł się Staszek.
Kwintesencja Pogórza Przemyskiego
Na pogórzach mimo wszystko mamy trochę mniej podejścia niż w Beskidach, a to z kolei powoduje bardzo dużą elastyczność i próg „jęczenia” u starszego Syna ????. Wydaje się to być odkrycie nad odkryciami. Tak jest w praktyce, pogórza zaczęły nas urzekać zarówno podczas dojazdów na trasy jak i samych przejść. Ogrom lasów bukowych wspaniałej jakości (piszę o doznaniach dla duszy i ciała), dolina Sanu, odkrywki fliszu wiercone i drążone przez rzekę, panoramy na okoliczne wzniesienia, ogrom przestrzeni dokoła. Ścieżka przyrodnicza do Ralla podkreśla i stanowi idealne podsumowanie, odzwierciedlenie tego, o czym piszę na wstępie.
Ścieżka przyrodnicza do Ralla – dojazd
Najbardziej optymalnym miejscem by zaparkować całkowicie za darmo to duży plac tuż pod jednokierunkowym mostem za zamkiem w Krasiczynie. Jest do droga na Korytniki, a dokładną lokalizację podaję tutaj.
Ścieżka przyrodnicza do Ralla – start
Po uzbrojeniu całej Ekipy w sprzęt trekkingowy i przede wszystkim jedzenie przysposobiliśmy się wyjścia. Jasiek – uzbrojony w buty i siateczkę z orzechowymi chrupkami, Staszek – odpowiednio odziany i wpięty w nosidło z garścią owych chrupek. Każdy miał co chciał. Z placu cofnęliśmy się 50m w kierunku zamku by odbić w lewo w wijącą się do góry drogę asfaltową. Na tym odcinku wskoczyliśmy na Niebieski Szlak Karpacki, który połączony był ze ścieżką dydaktyczną koloru czerwonego. Lekkim krokiem, ale mocno pod górę rozpoczęliśmy „wspinaczkę” między zabudowaniami. Za ostatnim domkiem po lewej stronie naszym oczom objawiło się drewniane ogrodzenie z tablicą informującą o kirkucie (cmentarzu) żydowskim. Barbara nie ociągając się szybką machinacyją wskoczyła za płot by stworzyć materiał foto zdewastowanych przez Niemców macew. Tylko jedna była zachowana w stanie dobrym i po renowacji. Dokoła zaczęły pojawiać się widoki na okoliczne wzniesienia. Skoro zabudowania się skończyły to i asfalt.
Wzniesienie Garby
Wreszcie mogliśmy wejść na pogórzański, leśny szlak, który przywitał nas od razu masą błota przylepiającego się do podeszwy. Błoto skutecznie zabierało bieżnik i tworzyło swoiste, świńskie lodowisko. Po kolejnych 200 m Niebieski Szlak Karpacki odbijał w lewo, my natomiast udaliśmy się prosto, zgodnie z mapą turystyczną i czerwonym znakiem na drzewie. Raz boczkiem, raz centralnie przez wodne korytka trasa wyrzuciła nas z lasu na otwartą przestrzeń, wszak znajdowaliśmy się na Podkarpaciu, więc motyw przewodni zobowiązuje. Szczyt Garby i przekaźnik się tam znajdujący wyrósł przed naszymi oczyma. Jasiu napędzany orzechowymi chrupkami nawet nie narzekał, gdyż był zajęty konsumowaniem. Pierwsze i największe podejście dobiegało końca. Tutaj znowu jarem, albo skarpą doszliśmy do odbicia polnej drogi w lewo, czyli w kierunku północnym. Dalej pod górę, ale znacznie bardziej płasko minęliśmy przekaźnik i weszliśmy z powrotem w las. Ten przywitał nas wąską ścieżką odchodzącą w lewo i tabliczką informacyjną.
Bunkier linii Mołotowa „Ruchu Oporu Krasiczyn”
Dotarliśmy do żelbetowej konstrukcji „Punktu Oporu Krasiczyn”. Bunkier zachowany w dobrym stanie. Posiada ogromną wyrwę na wierzchu i od strony doliny Sanu. Był to silnie uzbrojony obiekt posiadający półkaponierę z dwoma działami 76,2mm wraz z dodatkową kopułą pancerną. Masa żelbetu idealnie została wkomponowana w teren. Koneserzy znaleźliby jeszcze więcej perełek jak chociażby wystające ceowniki w celu rozciągania siatek maskujących czy ogromne kolucho służące do zaciągania/transportu zasuwy. Obeszliśmy całą konstrukcję dokoła w środku której powstało jeziorko po ostatnich opadach. Powróciliśmy na szeroki, błotnisty i rozjeżdżony przez pojazdy do zwózki drzewa trakt. Słońce mocniej zaświeciło nad nami i dało znać o sobie piękno wiosny.
Wiata
Teren uległ wypłaszczeniu, trzymając więc kierunek północny dalej podążaliśmy pięknym, bukowym lasem. Po kolejnym kilometrze dotarliśmy do dużej, krytej wiaty, pod którą było sporo ławek mogących przyjąć kilkunastoosobową grupę piechurów. Idealne miejsce na popas. Nie zastanawialiśmy się długo tym bardziej, że Stasiu i Jasiu podawali zgodny rytm do JEDZENIA! Tak oto na ruszt poszły przygotowane przez Babcię proziaki z kabanosami i ogórami, rzecz jasna posmarowane od serca masłem. Na deser ciastka z mocą orzechową, wszystko zapijane wodą. Po godnym popasie piechurzy podążyli dalej. Babusia to zawsze zrobi Jedzonko!
Rodzina Kurpielów – Sprawiedliwi wśród Narodów Świata
Doszliśmy do kolejnego punktu – kulminacji Leonciny. Z niej mocno i stromo wśród pojedynczych, ogromnych sosen zeszliśmy do doliny Sanu. Wychodząc z lasu naszym oczom objawiły się ruiny obiektu na planie prostokąta, z której zostały sam ściany. Były to resztki folwarku Leoncin. Podeszliśmy bliżej by zobaczyć tablicę o rodzinie Kurpielów. Żydzi z getta w Przemyślu nawiązali kontakt ze Stanisławem Kurpielem, który zgodził się ich ukrywać. W latach 1943-1944 rodzina ukrywała sumarycznie około 30 osób narodowości żydowskiej. Początkowo ukrywani byli w kryjówce pod domem. W lecie 1943 Kurpielowie wybudowali kolejną melinę – pod podłogą stajni.
Nie wiadomo jak Niemcy dowiedzieli się o istnieniu schronu. Świadek wydarzeń, Stanisława Kucharska sugeruje, że na żonę Kurpiela nasłano szpiega, podczas gdy ta robiła akurat w Przemyślu duże zakupy, za które płaciła gotówką. Szpieg dotarł pod sam dom i dokonał obserwacji. 21.05.1944 dwudziestu ukraińskich policjantów otoczyło dom, wszyscy ukrywani zostali rozstrzelani, a tylko jedna osoba przeżyła i to całą okupację. Stanisława i Franciszkę Kurpielów rozstrzelano miesiąc później w forcie w Lipowicy. Cześć ich pamięci!
Nagrobek konia Ralla
Wyszliśmy na szeroką, szutrową drogę, która prowadziła na granicy lasu i szerokiej, płaskiej doliny Sanu. Po 300 metrach po lewej stronie pojawiła się duża tablica a za nią piaskowcowy pomnik pochowanego w tym miejscu Konia Ralla. U Sapiehów w Krasiczynie zawsze było dużo koni. Szczególnym ich zwolennikiem był Leon Sapieha. Gdy wybuchła I Wojna Światowa jegomość zaciągnął się do wojska jako lotnik. Wkrótce się przebranżowił na kawalerzystę. Podczas bitew dosiadał wspaniałego, karego konia. Po 13 dniach wojny koń i właściciel zostali ciężko ranni, więc wierzchowiec przeszedł na „emeryturę”. W Krasiczynie wiódł spokojny żywot i tak dokonał swoich dni. Książę z szacunku pochował kompana w pobliżu dworskiej stajni. Prawdziwe imię konia brzmiało jednak Ataman. Rallem nazywał się ówczesny proboszcz Krasiczyna. Leon w szacunku do plebana pośmiertnie nadał koniowi imię Rall. Kogo Leon w tym przypadku darzył większym szacunkiem – nie sposób mi się domyślić, ciekawostka jednak takową pozostanie.
Ścieżka przyrodnicza do Ralla – zakończenie
Stąd można zadecydować i przejść się jeszcze pod rezerwat przyrody Leoncina. My jednak udaliśmy się drogą południową przez leśniczówkę. Po kilometrze napotkaliśmy drewniane schodki prowadzące na skarpę stworzoną przez zakole Sanu. Idąc górą podziwialiśmy w dole rzekę i mocną stromiznę razem z odkrywkami fliszu karpackiego. Geologiczna uczta zakończyła się zejściem pod zabudowania obiektu wypoczynkowego nad Sanem. Tym sposobem zatoczyliśmy piękną 8-kilometrową pętlę.
Jeżeli marzy Ci się poznanie z czym konsumuje się Pogórze Przemyskie – ścieżka przyrodnicza do Ralla stanowi odpowiedź na tę tajemnicę. ????
Parametry trasy
- Parking: 200 m od zamku w Krasiczynie, przy moście na drodze w kierunku Krytników. Dokładna lokalizacja tutaj
- Dystans: 7 km
- Czas: 2-3 godziny
- Różnica wzniesień: +200m/-200m
- Poziom trudności: ŚREDNI (wymaga dobrego obuwia turystycznego gdyż większość szlaku prowadzi pogórzańską, błotnistą ścieżką lud drogą stokową, strome podejście asfaltem na krótkim odcinku kilometrowym)
- Pobierz trasę: Do_Ralla.gpx