Zmiana koncepcji
Tym razem szybki rodzinny wypad postanowiliśmy stworzyć w trochę innym wydaniu. Mniej „szybkim”, ale bardziej ułożonym i spokojnym. Trafność tej decyzji postanowiliśmy przećwiczyć w praktyce. Ze względu na dostępny tylko jeden dzień pomyślałem co zrobić, by zahaczyć ładne górki, zrobić z rodzinką trasę, na której jeszcze nigdy nie byliśmy i stworzyć dla Jaśka dodatkowe atrakcje, z których byłby najbardziej zadowolony. Przy wyborze odwołałem się do dziecięcych lat i moich wyjazdów z rodziną na wywczas. Od razu do głowy wpadły mi Pieniny, wyjazd krzesełkiem na Palenicę, gdzie na szczycie znajduje się zjeżdżalnia grawitacyjna od zawsze nazywana przeze mnie „bobslejami”. Pytając Jasia dokąd chciałby pojechać i co najbardziej chciałby zrobić odpowiedziałby: traktor, albo karetka, rzadziej wóz strażacki. Jest to okres gdzie należy dziecko zarażać i narażać na różne bodźce i doznania. Tutaj miałem sprawę jasną. Po akceptacji zarysu wyjazdu przez Basię nie miałem już złudzeń. Naszym celem stała się Szczawnica!