Kraina niedźwiedzia
Rano obudziłem się o 4:30. Odpaliłem poranną toaletę, herbatka i w drogę. Nogi odpoczęły! Rany się zasklepiły, mięśnie trochę puściły. O zbawcza nocy! Dzięki za to myślenie w dzień poprzedni. Wiedziałem jednak, że łatwo nie będzie bo spięcie dalej powodowało, że kuśtykałem, a rany były świeżutkie, napłynięto osoczem, gotowe do ponownego otworzenia i pracowania. Witaj o kolejny dniu. W myślach kotłowała mi się jednak inna, nieco przerażająca myśl.