Diadem Polskich Gór – Dzień X – Wkońcu przyszedł…

10 maja 2019
Diadem Polskich Gór – Dzień X – Wkońcu przyszedł…

Trochę błądzenia

Na górę postanowiliśmy dostać się od strony północnej wzdłuż granicy Gorczańskiego Parku Narodowego. Według mapy Pawła (chyba Express Map) wiódł tamtędy szlak turystyczny, na mojej mapie (Compass w Traseo) tego jednak nie odnotowałem. W praktyce szlaku już nie było, natomiast widoczne na drzewach były ślady po istniejącym kiedyś szlaku – zamalowane na szaro oznaczenia na niektórych drzewach.  Stąd różnice na mapach. Poruszaliśmy się sukcesywnie do góry drogami stokowymi. Byliśmy właściwie zorientowani, na właściwym masywie więc pozostawało tylko wynieść się na grań masywu, a następnie szukać wierzchołka. Ten natomiast odnotowany jest bardzo dobrze, szeroka polanka, krzyż, tablice informacyjne. Jednak docierając leśną drogą do grani nic takiego nie zauważyliśmy. Mapa i GPS pokazywał, że staliśmy w najwyższym, właściwym punkcie, każda inna droga kierowała nas w dół. Coś tutaj nie grało. Pognaliśmy na zachód – zaczęliśmy opadać. Powrót i obraliśmy kierunek wschodni przez las i młodnik. W tym kierunku wysokości nie traciliśmy, więc po płaskim gnaliśmy do przodu. W końcu trafiliśmy na drogę, gdzie po 200 metrach trafiliśmy na polankę i oznaczenia. Szczyt osiągnięty! Trochę małym trudem, ale jednak. Więc jak tu teraz powrócić, by trafić do samochodu? Intuicja i górskie przeczucie. Zadziałały idealnie. Czasem inną drogą, czasem już znaną z podejścia wylądowaliśmy idealnie pod samochodem. Tam rytuał i ruszyliśmy na kolejne kolosy Beskidy Wyspowego.

Widok rzecz jasna na Mogielicę

0 komentarz

Mogą cię także zainteresować

Napisz co myślisz