Ustawiłem GPS w kierunku granicy polsko-czeskiej i Przełęczy Okraj. Karpacz to stolica Karkonoszy, więc tego dnia nie uchroniłem się przed zawodami i musiałem w chwilę poczekać, aż zawodnicy MTB przejadą przez jedną z alei. Następnie pojechałem na przełęcz. Chmury nisko zawieszone i wszechogarniające mleko nie pozwalało mi podziwiać widoków dokoła, a mniemam, że te były zacne. W mocnym deszczu zajechałem pod schronisko, dokonałem opłaty za parking i przebrałem się do szturmowania szczytu. Z tej przełęczy miałem bowiem także start na kolejną górę, tylko w przeciwnym kierunku. Postanowiłem przygodę zacząć od tej wyższej. Szlak, jaki mnie prowadził granicą był jednym słowem CUDNY! Okolica przepiękna, a na szczycie polany widokowe, z których jednak nie było mi dane tego dnia zobaczyć cokolwiek. Tak więc zrobiłem zdjęcie i wróciłem do samochodu.