Diadem Polskich Gór – Dzień IX – Jazda po Beskidach

10 maja 2019
Diadem Polskich Gór – Dzień IX – Jazda po Beskidach

Mogłem inaczej, ale na szczęście tego nie zrobiłem

Zjechałem na zachód w dół miejscowości do wlotu niebieskiego szlaku. Tam szukając miejsca parkingowego zaczepił mnie jeden z mieszkańców, który widząc jak krążę zaproponował parking u siebie na podwórku. W zamian nic nie chciał, był bardzo miły. Tacy to ludzie w górach mieszkają. Cudnie! Pognałem niebieskim szlakiem na południe wspinając się na pasmo Koskowej Góry. Szlak niezbyt oznaczony, ale w tym wydaniu ogromnie piękny, tajemniczy i cichy. Cieszyłem się, że takie miejsca w Beskidach jeszcze się ostały. Dotarłem to krzyżówki niebieskiego szlaku z żółtym na granicy lasu. Na polance wmurowało mnie w ziemię, gdyż z potem na czole nagle na kulminacji wyłoniła się dosyć opasła, świeża rodzinka. Bez żadnego plecaka, śladów zmęczenia, w sandałkach. Pomyślałem, że coś tu nie gra. Podszedłem jeszcze 100 m, by dotrzeć do nowej, asfaltowej drogi, przy której na poboczu stało dosyć sporo samochodów. Powyżej drogi na wzniesieniu przekaźnik, czyli szczyt Koskowej Góry. Stał się on zdobyczą łatwą. Wystarczy podjechać tutaj samochodem i od drogi podejść jakieś 400 m na kulminację. Czego chcieć więcej? Opalający się ludzie przy drodze, koce rozłożone ze studentami popijającymi piwerko i rzucającymi subletlne k… Psuło to cały klimat magicznego leśnego podejścia. Natomiast cieszę się, że skorzystałem właśnie z tej opcji, gdyż radością była sama droga, nie szczytowanie. Cała kwintesencja chodzenia po górach! Szybka fotka na szczycie i powrót do lasu – tam odzyskałem ukojenie. W tej ciszy dotarłem do samochodu. Pogadałem chwilę z właścicielem podwórka i pognałem z powrotem w Beskid Wyspowy zastanawiając się nad kolejnością szczytów.

W oddali wyspy Beskidu Wyspowego

0 komentarz

Mogą cię także zainteresować

Napisz co myślisz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.