Witaj nawigacjo!
Postanowiłem na szczyt wyjść czerwonym szlakiem. Tutaj jednak okazało się, że tegoż w terenie nie ma i jest ewidentnie zamalowany szarą farbą imitującą kolor drzewa. Czyżby likwidacja szlaku? Tak więc nawigując z mapą wspinałem się drogą stokową, wybierając tę, która najlepiej kierowała mnie na grań. Wstrzelenie się w drogę po odpowiedniej stronie głębokiego jaru miało kluczowe znaczenie na obranie właściwej odnogi. Tak więc wreszcie mogłem zrobić to co lubiłem najbardziej – obcować z przyrodą. Chociaż i tak tego dnia turystów na szlaku było jak na lekarstwo. Stromym zboczem osiągnąłem grań i dobijając do właściwego szlaku turystycznego po prawie płaskiej powierzchni osiągnąłem kolejny ze szczytów. Słońce zaczęło mocniej operować. Pierwszy raz od początku wyzwania.