Prolog
Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie? Żyję od wyzwania do wyzwania. Zdarza się, że niektórzy pukają się w głowę, jak to? Nie cieszysz się tu i teraz? Że idziesz po górach? Że upajasz się widokami? Odpowiem tak: cieszy, jak najbardziej, jednak potrzebuję czegoś jeszcze. Doznałem gór praktycznie z każdej strony. Od tzw. turystyki barowej z piwkiem w ręku przy małym kojarzeniu otoczenia, poprzez upajanie się widokami, czasem na kontemplację, szukaniem odpowiedzi na różne pytania (oooo, rozwój osobisty, a jak!). Dalej idąc przez oprowadzanie grup w najbardziej komercyjne miejsca, na robieniu długich kilometrów w beskidzkich ostępach kończąc. By się właśnie kondycyjnie skończyć, ujrzeć kres swoich możliwości. Do tego dokładam, iż musi to być dla mnie wyzwanie, a więc wyjście ponad siebie i przepis na Niebieską Strawę prawie gotowy.
Po głowie chodził mi jeszcze wyjazd z moimi kumplami na 2 siedmiotysięczniki, ale z dwojga „złego” moja Basia wybrała: „To już idź się przeciuraj po tych Beskidach…”. Jak mi przyzwoliła, tak maszyneria ruszyła. Jednak, co zrobić tak, by nie tylko było to wyzwaniem dla mnie, ale także zapisało się w kartach historii?
Zainspirowałem się Głównym Szlakiem Beskidzkim. Już sporo ludzi podjęło do tej pory próbę pokonania go, w najkrótszym czasie. Jednak zawsze był ktoś pierwszy, taki pionier, który to zainicjował. W tym przypadku przypadło do Piotrowi Kłosowiczowi. Po tym najdłuższym szlaku mamy drugi co do długości, niewiele krótszy bo tylko o około 50 km: Niebieski Szlak Karpacki. Szybko sprawdziłem, czy aby ktoś już nie próbował z nim coś kombinować. Jedyną oficjalną relację jaką znalazłem było przejście w wymiarze około 15 dni, na ciężko z plecakiem, a więc typowo turystycznie. Tak więc znalazłem tutaj moją szansę. Niech szlak się obnaży i stanie przede mną w pełnej krasie.
Kilka założeń za tym poszło. Wytyczyłem sobie bowiem za cele:
– przemierzyć szlak na czas jako pierwszy,
– ustanowić rekord i pokonać go najszybciej w historii,
– pokonać dystans bez pomocy z zewnątrz (masaży, gotowych punktów żywieniowych i noclegowych, ekipy, która pomagałaby mi w trakcie),
– w pojedynkę (bez partnera/partnerki, no ale w trakcie zawsze mógł ktoś się na chwilę przyłączyć i pobiec – nikt jednak taki się nie znalazł…)
To jednak dopiero początek z tymi celami 😀