Niebieskie Wyzwanie 2016 – Odc. 11 – Końcóweczka i Podsumowanie

18 maja 2019
Niebieskie Wyzwanie 2016 – Odc. 11 – Końcóweczka i Podsumowanie

Przygoda z TVP
Przemierzam las – niestety gorzej oznaczonym szlakiem, umawiając się z ekipą TVP gdzieś na wysokości Grzegorzówki. Wychodzę z lasu i napieram jego skrajem, przez około godzinę. Zaczynają się zabudowania i widzę w oddali biały samochód. Dwie osoby zaczynają się koło niego krzątać. Tak! To ekipa TVP! Kolega Paweł Kwiecień – wojownik z kamerą i koleżanka Kamila Korab – świetna reporterka. Kręcą mnie, jak jem w ich samochodzie konserwę rybną z bułką, pożyczam coca-colę i ruszam do przodu. Tam ekipa znajduje przystanek i zatrzymują mnie przy głównej drodze. Tam dokonują wywiadu. Pokazuję jak wyglądało spanie na przystanku i dalej przemierzam szlak.

Królewski odcinek
20 km do mety. Szlak jest już prosty. Wiedzie w 90% drogą. Udaję się najpierw do Borówek, następnie wbijam na kawałek odcinka, który jest beznadziejnie oznakowany. Już w ciemnościach plądruję młodnik przedzierając się przez gałęzie. Jest! Znalazłem wyblakłe oznaczenie szlaku i w końcu widzę zabudowania. Od teraz wiem, że już nic mnie nie zatrzyma. Przemierzam Łany Tyczyńskie. Nieopodal przekaźnika widzę Rzeszów! Przed biegiem myślałem czasami o tej chwili. Kiedy wreszcie pojawię się pod przekaźnikiem i zobaczę Rzeszów. Ta myśl, uczucie, że jestem już prawie w domu. Czy to będzie radość, płacz szczęścia, okrzyki? No i pojawiłem się. Byłem na tyle zmęczony, że tylko micha mi się śmiała i zacząłem robić zdjęcia błyskając fleszem w ciemności – tak jakby miał on oświetlić całe miasto by to pięknie wyszło na zdjęciach. Następnie spotykam tabliczkę z napisem Rzeszów i też trzaskam fotkę. W głowie zaczynają mi się przewijać różne sceny z całej wyprawy. Te momenty euforii, optymizmu i te wszystkie różnorakie kryzysy. Przypominam sobie ileż dostałem SMS-ów, ile motywacyjnych tekstów od dietetycznego mocarza, brata Karola, wskazówek co w danej chwili zjeść i jak się zachować… Musiałbym tutaj jeszcze raz cały szlak opisać 🙂 Zaczynam zbiegać do Białej.

Borówki, zachód Słońca na Łanach Bielskich.

Najlepsze powitanie na świecie!
Przekraczam drogę główną na Tyczyn i wchodzę się w głąb miejscowości. Dobiega pierwsza w nocy. Ostatnia dłuuga prosta pod szkołę i OSP. Droga wiedzie łukiem, gdzieś w oddali majaczy trójka ludzi. Okazuje się, że to Mama i super ekipa z Urzędu Gminy Krasne! Coś wspaniałego. Dobiegam pod OSP a tam na dwóch drzewach oznaczenie Niebieskiego Szlaku, niczym brama okalająca wjazd. Wita mnie Mama, Basia i prawie cała ekipa Urzędu w Krasnem. Jest strażacki wóz pożarniczy oraz ogromna plandeka z moim imieniem i nazwiskiem oraz informacjami o trasie. Widnieje baner „Witamy” i jeszcze wstążka, jakbym był jakimś zwycięzcą. Wszyscy gratulują, biją brawo, robimy zdjęcia, dostaje wodę, snickersy i nawet szampan strzelił. Coś wspaniałego, aż łezka w oku się kręci. Nabrałem w tym całym bólu który mi towarzyszył, tyle siły, że mógłbym tak stać i opowiadać godzinami witającym mnie osobom o przebiegu wyzwania. Stoimy chwilę w kółku, ja wspominam z sentymentem cały szlak. W końcu się rozjeżdżamy, bo już mnie trzęsie z zimna.

Radości nie ma granic. To już prawie koniec!

 

Największe ultra w moim życiu zakończone!
Wyruszyłem: 8 lipca o 4:30
Skończyłem bieg: 14 lipca o 1:00
Czas: 164 godziny 30 minut

Przemyślenia…
Oj będzie ich dużo, zapewne na prelekcjach jeżeli zostanę na jakieś zaproszony 🙂 Teraz, tutaj – tylko jedna sentencja. Mając doświadczenia z Głównego Szlaku Beskidzkiego, gdyż ten przeszedłem turystycznie naraz w ciągu 14 dni, mam przodujący wniosek. Szlak Niebieski to zupełnie inne doznania, to zupełnie inny szlak… Przygoda, dzicz, brak oznaczeń, brak ścieżek, brak turystów, obcowanie z naturą. Spotkamy tu wszystko, czego na GSB nie ma. Czerwony Główny Szlak to autostrada, nawet w Beskidzie Niskim. Porównując to z tym z czym mamy do czynienia na Niebieskim Wyzwaniu 🙂

Wyzwanie Zakończone!

0 komentarz

Mogą cię także zainteresować

Napisz co myślisz