Na azymut
Gdyby nie projekt zakładam, że moje stopy w tej części Beskidów szybko by nie postały. Jakoś tak to pasmo jest pomijane, gdyż jak już się jedzie tyle drogi to moje oczy zawsze kierowały się w stronę Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, ewentualnie Małego. Ten Makowski/Średni ma jednak to coś, co poczułem w Beskidzie Niskim, jednakże w zupełnie innym, nie do opisania wydaniu. Chcą zdobywać szczyt szlakiem musiałbym podjechać do długiej miejscowości o nazwie Bieńkówka i wejść na pasmo niebieskim szlakiem, następnie kierować się na wschód do wierzchołka. Postanowiłem to zrobić inaczej. Dojechałem na Przełęcz Szklarską, tam na polance zostawiłem samochód i postanowiłem polanami iść na azymut lub drogą stokową o ile na takową się natknę. Nie myliłem się, droga była doskonała, a nawet spotkałem miejscową rodzinką, która właśnie tą trasą schodziła ze szczytu. Intuicja stuprocentowo wypełniła swoje zadanie. Ścieżką dotarłem bowiem do Małego Szlaku Beskidzkiego, na którym obrałem kierunek wschodni by po 5 minutach znaleźć się na szczycie. Powróciłem tą samą drogą mają na południe widok na kolejne pasmo, które było moim celem.