Diadem Polskich Gór – Dzień XII – Bieszczadzkie Sztychy

10 maja 2019
Diadem Polskich Gór – Dzień XII – Bieszczadzkie Sztychy

Pierwszy z Wielkich Kolosów

Jeden z magicznych 4 bieszczadzkich sztychów. Wraz z nim Łopiennik, Wielka Rawka i Tarnica dopełniały ostatecznej rozgrywki z Diademowym projektem. Pojechałem w kierunku Komańczy, a stamtąd obniżeniem Woli Michowej jechałem wzdłuż trzeciego co do wysokości pasma w Bieszczadach, którego najwyższym punktem jest Wołosań właśnie. Zatrzymałem się na wysokości Żubraczego poniżej Przełęczy Przysłup zostawiając samochód na szerokim poboczu na wlocie niebieskiego szlaku w głąb masywu. Początkowo leśną, dobrze utwardzoną drogą posuwałem się do momentu, gdzie szlak zbaczał w zakrzaczoną ścieżkę. Ewidentnie ktoś dawno tędy nie szedł. Miałem zamiar dalej zmierzać drogą, gdyż zakładałem, że ona wzdłuż szlaku pobiegnie, a następnie w las. Tak było, jednak postanowiłem zobaczyć jak to będzie szlakiem. Decyzja okazała się zła. Szlak wiódł przez powalone konary i bagnisko, gdzie utopiłem stopę i zmoczyłem się na amen. Dodatkowo musiałem wysoko zadzierać nogi by pokonywać kolejne przeszkody. Normalka, ale w stanie mojego zniszczenia była to walka i krew w oczach. Góry rządzą się swoimi prawami. Przyjąłem tę drogę z pokorą. Po kilometrze dobiłem do wcześniejszej drogi, która po kilkuset metrach skręcała w ścieżkę konkretnie pionując się w górę. Rozpoczęło się podejście, zdobywałem w męce kolejne metry i modliłem się by szybko ujrzeć GSB i odbić na zachód w celu zdobycia szczytu. Udało się. Delikatny wiatr na grani muskał mi twarz i dodawał otuchy w całej akcji. Pierwszy z kolosów dał mi popalić. Na zbiegu nie wszedłem już w zabagniony szlak, drogą stokową dotarłem do startu.

Tak można połączyć z Głównym Szlakiem Beskidzkim 🙂

No i w dół do Żubraczego

0 komentarz

Mogą cię także zainteresować

Napisz co myślisz