Via Ferrata Postalmklamm w Austrii

14 lipca 2022
Via Ferrata Postalmklamm w Austrii

Austria i Alpy dla każdego wytrawnego turysty kochającego góry kojarzy się z Wysokimi Taurami. Pełno pięknych tras do trekkingów, wspinaczki i coś pomiędzy, czyli drogi typu via ferrata. Te sztuczne udogodnienia w postaci prętów, drabin, mostków, klamer oraz innych „kwiatków” potrafią dać wiele frajdy lub wręcz przeciwnie – zblokować głowę z pytaniem „Co ja tu robię!”. Właśnie taka jest trasa Postalmklamm – niby zabawa na stalowych ubezpieczeniach, a jednak serce wyskakuje z piersi i puls dochodzi do maksymalnych wartości. 

Via Ferrata Postalmklamm Austria Alpy – szaleństwo, czy zabawa?

Do tej pory byliśmy już na drogach wspinaczkowych lub jak kto woli pseudowspinaczkowych (tak prawdziwi wspinacze podchodzą do dróg ubezpieczonych typu via ferrata) o wycenach B/C czyli coś na granicy lekkości i zaczynającej się już wymagalności. Takimi bowiem trudnościami charakteryzuje się Alspitze, Zugspitze czy drogi od doliny Vrata na Triglav – najwyższy szczyt Słowenii. Nasz wyjazd skoncentrowaliśmy na głównym celu pod tytułem Grossvenediger – drugi najwyższy szczyt Wysokich Taurów. Uprzednio jednak chcieliśmy na rozgrzewkę podziałać w masywie Dachstein i okolicy. Gdzieś kiedyś otarły się o moje oczy zdjęcia oraz opisy tytułowej trasy na forach związanych z drogami via ferrata w Austrii, a Postalmklamm opisywano jako super zabawę i prostą ferratę z ciekawymi pomostami na rozgrzewkę. Mój mały błąd polegał na tym, ze nie wczytałem się w tę trasę mocniej, dzięki czemu czekało nas zatem kilka niespodzianek. 

Via Ferrata Postalmklamm - Mapa poglądowa całej trasy

Mapa poglądowa całej trasy

Dojazd do Postalmklamm

By znaleźć się na granicy majestatycznych, wysokich Alp austriackich trzeba z okolic Podkarpacia pokonać niecały 1000 km i poczuć mocno w pupie dystans pokonany samochodem. Pierwej należy kierować się autostradą w kierunku Gliwic, a następnie odbić na Ostravę. Jadąc przez Czechy mijamy Brno i przejeżdżamy przez ciekawą miejscowość Mikulov z winnicami i zamkiem oraz budowlami na wzniesieniu. Położone na granicy z Austrią miasteczko to zdecydowanie jedno z ładniejszych miejsc w Czechach i  warto się tutaj zatrzymać. Tym razem jednak było nam śpieszno w góry. Udajemy się dalej w kierunku Wiednia, który omijamy od północy i jedziemy w kierunku Sankt Polten dalej omijając Linz od południa. Cała trasa zmierza w kierunku Salzburga. Tam jednak nie dojeżdżamy, jednak bez większego żalu – to było na poprzednich wyjazdach. Za Linzem odbijamy w drogę między Traunsee i Altersee by dostać się w masyw Dachstein. Jesteśmy w Alpach!

Via ferrata Postalmklamm – Początek przygody – dojazd do trasy wyjściowej

Już na wysokości Sankt Potlen, a następnie Linz przed naszymi oczami pojawiły się pierwsze alpejskie szczyty o wyraźnej, masywnej skale. Ten najbardziej majestatyczny, widoczny z autostrady to Traunstein o wysokości 1691m n.p.m. Niby nie wysoko, ale swoim ogromem i majestatem przyćmiewa całą okolicę, a przede wszystkim tworzy ogromne, przytłaczające rozmiarem wrażenie z autostrady. Tego dnia spaliśmy na jednym z Rastplatz’ów w okolicach Linz. Rankiem dojechaliśmy nad Traunsee, gdzie na jednej z kamperowych miejscówek przygotowaliśmy solidne śniadanie w postaci jajecznicy, oscypków kupionych kilka dni wcześniej w Pieninach Spiskich oraz świeżych pomidorków. Całość była okraszona mięsną konserwą produkcji Barbary. Palce lizać! W pięknym otoczeniu i widokami na jezioro i góry zapakowaliśmy się w busika i pojechaliśmy na pierwszą atrakcję na naszej podróżniczej mapie.

Objechaliśmy jezioro Traunsee, następnie przejechaliśmy Bad Ischl i skręciliśmy na południe w miejscowości Strobl. Droga stała się kręta, wąska i typowo alpejska. Byliśmy w środku gór. Poczuliśmy się jak u siebie w domu! Trasa meandrowała zgodnie z rwącym potokiem Weissenbach. Po kilku kilometrach przejechaliśmy wąski mostek i ku naszemu zdziwieniu napotkaliśmy bramkę z poborem opłat. Wyszedł mały błąd i brak przygotowania. Popatrzyliśmy na cennik. Za auto osobowe trzeba było zapłacić 16 Euro, za samochód z zabudową mieszkalną 25 euro. Nie wiedzieliśmy jak „Opłatowy” policzy nasz samochód. Do parkingu wyjściowego na ferratę Postalmklamm mieliśmy 3,5 kilometra asfaltu. Bez sensu było płacić ten haracz. Cofnęliśmy się niecały kilometr wstecz i zaparkowaliśmy na jednej z wielu zatoczek przytulając samochód do ściany lasu. Już teraz rozumieliśmy, dlaczego w pobliżu stały także inne samochody, które mijaliśmy dojeżdżając do punktu kasowego. 

Via Ferrata Postalmklamm - Trekking omijający pobór opłat za wjazd

Trekking omijający pobór opłat za wjazd bezpośrednio pod początek ferraty

Via Ferrata Postalmklamm - Piękny i dziewiczy ten trekking!

Piękny i dziewiczy ten trekking!

Start szlaku na Via Ferrata Postalmklamm

Spakowaliśmy plecaki, których ciężar znamienicie wzrósł dzięki uprzężom, lonżom, kaskom i dodatkowemu szpejowi na zapas. Doliczając jedzonko, wodę i odzienie w przypadku załamania pogody waga docelowa całego ekwipunku zawsze sporo urasta. Popatrzyłem dokładnie na mapę (polecam wydawnictwo Kompass i mapę Dachstein. Jest tam cały interesujący nas teren). Dokładnie za punktem kasowym rozpoczynała się trekkingowa droga oznaczona numerem 890, która doprowadzała m.in. do startu ferraty Postalmklamm. Oznaczona była kolorem czerwonym. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę, gdyż wszystkie szlaki w Austrii są oznaczone na biało-czerwono i nie ma podziału kolorystycznego. Chyba nasz polski system jest troszkę bardziej zaawansowany i czasochłonny. Nie mniej trasy oznaczone są bardzo dobrze i nie ma możliwości zgubić drogi.

Od parkingu do początku stalowych umocnień czekało nas nieco ponad 4 km trekkingu w pięknych okolicznościach przyrody. Tak też poczyniliśmy. Poszliśmy szeroką ścieżką dojazdową do jednej z posesji jak się okazało folwarku/rancza/ zagrody gdzie pojawiło się sporo byczków. Delikatnie omijając pasące się buhaje raz otwartym terenem a raz w lesie dotarliśmy znów do rwącego potoku Weissenbach. Przeszliśmy solidny most i bardzo mocnym podejściem dotarliśmy do momentu z oznaczeniem „Klettersteig”.

To tutaj dochodzi się po 100 metrach trekkingu z parkingu, na który by dojechać trzeba uiścić wspomnianą opłatę. Oczywiście ta nie dotyczy wjazdu na parking, a przejazdu krętą drogą Romantikstrasse. Na końcu naszej wycieczki mieliśmy okazję kawałek zejść tą drogą i nasza konkluzja jest jednoznaczna – nie warto. Zdecydowanie ta droga nie dorasta np trasie Transfogaraskiej ani w procencie, chyba, że trasa cudownie zmienia się w części południowej. No ale gdzie Rumunia a gdzie Austria! 

Via Ferrata Postalmklamm - Samotność na szlaku, to lubimy :)

Samotność na szlaku, to lubimy 🙂

Via Ferrata Postalmklamm - No to zaczynamy :)

No to zaczynamy 🙂

Via Ferrata Postalmklamm Klettersteig – drewniana kładka nad przepaścią

Udaliśmy się zgodnie z oznaczeniami i strzałką. Po około 200 m rozpoczęły się pierwsze skałki, jednakże bez większych ubezpieczeń. Przeszliśmy je bezpiecznie, choć z bardzo stromym zboczem po naszej lewicy. W końcu dotarliśmy do pierwszych łańcuchów. Postanowiliśmy się ubrać. Założyliśmy uprząż, lonżę i kaski. Telefon przywiązałem repsznurem do uprzęży i upewnieni, że nic po drodze nam nie wyleci poszliśmy przed siebie. Wpięliśmy się w pierwsze liny choć było ich tylko kilka.

Dalej wąską ścieżką dotarliśmy pod duże drzewo. Popatrzyłem za nie i zobaczyłem obrazek ze zdjęcia – kładkę rozciągniętą nad sporą przepaścią. Barbara jak to zobaczyła zdębiała patrząc na mnie karcącym wzrokiem w co ja ją wciągnąłem. Stwierdziła, że nigdzie nie idzie. Przyznam, że i mnie się zrobiło miękko. Zapytałem nieśmiało, czy raczy pójść pierwsza czy mam na start spróbować. Wyszło na to, że miałem iść pierwszy by „pokazać” jak to zrobić. Choć sam do końca nie wiedziałem jak taką kładkę „prawidłowo” się przechodzi wpiąłem się pewnie sprzętem w linę i rozpocząłem niepewny, chwiejny chód. 3 punkty zaparcia, 1 krok. Powoli i do przodu. Trochę kołysało, szczególnie w połowie konkretniej, ale spokojnie równowagę dało się zachować. Chwiejnym i mało stabilnym krokiem dotarłem do końca. Wpiąłem się w stanowisko i zakrzyczałem do Basi jak to dobrze przejść by nie popełnić moich małych błędów.

Drewniana kładka – moment zawahania

Bara weszła i już po kilku krokach doszła do wniosku, że zawraca. Cofnęła się do początku i usiadła. Krzyczałem do niej czy zawrócić i poszlibyśmy razem. W tym czasie przyszła para Austriaków, która przy kładce przysposobiła się do przejścia. Powiedziałem Basi by poczekała i puściła parę oraz zobaczyła jak oni to robią. Chłopak wpiął się na pewniaka i szybko, zwinnie przeszedł na drugą stronę. Byłem pod wrażeniem, choć on sam z wrażenia przytrąbił na samym końcu w drzewo. Następnie poszła jego partnerka. Chwiejnym krokiem, podobnym do mojego, ale powoli do przodu i konsekwentnie. Ów dziewczyna wzbudziła w Basi pokłady walki i determinacji, że skoro ona dała, to jak Barbara rady ma nie dać! Wpięła się po raz drugi i biorąc jedną z lin pod pachę rozpoczęła powolne parcie do przodu. Z każdym krokiem pewniej i stabilniej dzielnie doszła do końca. Udaliśmy się na kolejny fragment. 

Via Ferrata Postalmklamm - Kładka w całej okazałości

Kładka w całej okazałości

Via Ferrata Postalmklamm - Szczęście Basi po przejściu :)

Szczęście Basi po przejściu 🙂

Postalmklamm – linowe przejście nad przepaścią

Wydawało się, że najgorsze za nami i droga via ferrata odpuści skalę trudności. Trochę trawersu i mocne zejście w dół do głębokiego wąwozu. Poruszaliśmy się chwilę wzdłuż po wbitych w ścianę prętach mając pod sobą 30-40 metrów przepaści do koryta potoku. Bawiąc się ubezpieczeniami dotarliśmy do kolejnej przeprawy, która wyrosła przed nami jak tor przeszkód. Hej! To przecież nie miało być już takich kwiatków! Tymczasem okazało się, że nad przepaścią były rozciągnięte 2 liny. Prawdopodobnie na jednej trzeba było stać, a drugą trzymać rękami no i boczkiem się przesuwać.

Technika przejścia na dwóch linach

Nie wiedziałem jak w to wejść i iść więc postawiliśmy poczekać na parę idącą za nami. Czekaliśmy dłuższą chwilę i wkońcu pojawili się za zakrętem. Jednakże kiedy zobaczyłem jak powoli i niezdarnie porusza się pani będąca w tamtej ekipie postawiłem, że wypróbuję moje założenie i idę! Chwyciłem się rękami liny wyżej, a na tej niższej postawiłem nogami. Rozpocząłem posuw boczny. Okazało się, że idzie nader sprawnie i o wiele prościej, stabilniej niż na pierwszej kładce. Barbarze pozostało zrobić to samo i miała te same wnioski. Byliśmy po kolejnej przeszkodzie.

Via Ferrata Postalmklamm - Między kolejnymi kładkami

Między kolejnymi kładkami

Via Ferrata Postalmklamm - Kolejne przejście na dwóch linach

Kolejne przejście na dwóch linach

Janosikowy Skok

Dalej ściana, mocne, pionowe zejścia i podejścia. Trzeba było wykazać ogromne skoncentrowanie i determinację wraz zimną krwią. Dogoniliśmy zespół z zwinnym chłopakiem i jego partnerką. Okazało się, że dziewczyna też działa powoli i wcale zdecydowaniem nie emanowała. Przed nami pojawiła się kolejna atrakcja – lina przeciągnięta nad przepaścią na długości 3-4 m. Nie do przeskoczenia! Jak po tym przejść!? Postanowiłem, że Basi zbuduję „system przejazdowy”, czyli  wziąłem ją w taśmę do uprzęży i karabinek wpiąłem w linę.

Ja zdecydowałem się na zawieszenie na rękach i przejście jak na torze przeszkód. Polegałem na mojej sile i wewnętrznej motywacji by nad przepaścią zawisnąć na rękach. Tak poczyniłem i wręcz wolność wdarła się do mojego ciała. To było istne szaleństwo! 2 podciągnięcia i już byłem przytulony do skały po drugiej stronie. Bara wpięła się i niestety ze względu na brak przyrządu do tego stworzonego z mozołem przesuwała się na druga stronę. Poszliśmy dalej. Ścianą pionową z przednią zabawą.

Via Ferrata Postalmklamm - Coraz pewniej, ale dalej z ogromną koncentracją

Coraz pewniej, ale dalej z ogromną koncentracją

Via Ferrata Postalmklamm - Do zdjęć zawsze uśmiech :)

Do zdjęć zawsze uśmiech 🙂

Via Ferrata Postalmklamm - Był skalny stopień i się udało razem :)

Via Ferrata Postalmklamm –

Via Ferrata Postalmklamm - Stalowa lina się nie kończy!

Stalowa lina się nie kończy!

Podejście wzdłuż wodospadu – najwyższa wycena na całej trasie

Kilka chwil dalej pojawiła się kolejna linka nad przepaścią, tym razem jednak krótsza. Via Ferrata Postalklamm Postanowiliśmy zawisnąć i nogami się wbić w skałę po drugiej stronie. Poszło łatwo tak samo jak z ostatnią krótką kładką. Dotarliśmy do rozwidlenia gdzie można było zdecydować czy do góry czy dalej podążać trasą, która podążała do góry obok wodospadu. Wybraliśmy dłuższą opcję. Teren choć pionowy to jednak z mocno poszarpaną skałą dawał poczucie pewności dla rąk i stóp.

Wodospad – B/C

Dotarliśmy do szczytu wodospadu. Stalowa droga się skończyła. Jak się później okazało to właśnie ten odcinek był najtrudniejszy i wyceniony na C/D. Choć poprzednie ubezpieczenia przerażały nas znacznie bardziej, to największa techniczna trudność zaistniała dopiero tutaj co zapewne pod wpływem adrenaliny nas zbytnio nie przeraziło. Emocje tak biły, że nie poczuliśmy w tym miejscu większej trudności. Pewnie dotarliśmy na samą górę. Dalej ścieżką w lesie dotarliśmy pod ostatnia ścianę by wydostać się całkowicie z wąwozu. Tutaj jednak można było wybrać kolejny odcinek Via Ferrata Postalmklamm, albo klasyczne trekkingowe podejście skałę omijające.

Ostatnie podejście: trekking lub via ferrrata Postalmklamm c.d.

Wybraliśmy opcję łatwiejszą ze względu na długie dojście do samochodu oraz podjazd ponad 3 godzinny pod Grossvenedigera. Ferrata kusiła, ale dodatkowe wypalenie emocjonalne spowodowało, że poszliśmy na trekking. Dotarliśmy na szczyt wąwozu, następnie zgodnie z oznaczeniami szlaku szliśmy przecinając miejscami drogę asfaltową by na końcu już nią konkretnie dojść do samochodu zahaczając punkt poboru opłat, w którym ciągle siedział Poborowy. Wyszło nam około 14km całkowitego dystansu, co na samą trasę Postalmklamm z parkingu przeznaczyć trzeba około 5 km. Pierwszy dzień okazał się bardzo emocjonujący, choć z perspektywy czasu ujmujemy to jako bogate doświadczenie, którego nie zapomnimy na pewno do końca życia! 

Via Ferrata Postalmklamm - Ostatnia z dwóch kładek na szlaku

Ostatnia z dwóch kładek na szlaku

Via Ferrata Postalmklamm - Pionowe zejście klamrami

Pionowe zejście klamrami

Via Ferrata Postalmklamm - trawers

Trawers

Via Ferrata Postalmklamm - Podejście wzdłuż wodospadu

Podejście wzdłuż wodospadu

Via Ferrata Postalmklamm - Wodospad

Via Ferrata Postalmklamm –

Zejście do parkingu

Kończąc przygodę iście artystyczną udaliśmy się powrotem wzdłuż rwącego potoku do pierwszej godziwej zatoczki i w pełnym Słońcu wymyliśmy się w lodowatej wodzie. Czystość ciała i umysłu po aplikacji zimnej dawki krioterapii wpłynęła przebogato na nasz samopoczucie. Udaliśmy się w dalszą drogę alpejskimi drogami.

Parametry szlaku

  • Parking: Bezpośrednio przy początku via ferraty, wtedy płacimy za wjazd na drogę i dojeżdżamy serpentynami bezpośrednio na parking. Opcja bez opłaty to zaparkowanie na zatoczkach przy potoku Weissenbach i dojście do ferraty szlakiem 890 – skręt na południe bezpośrednio za poborem opłat
  • Dystans: 13,7 km – wariant z trekkingiem, 6 km – wariant bez trekkingu (podjazd na parking)
  • Czas: 5-6 godzin – wariant z trekkingiem
  • Różnica wzniesień: +500m/-500m
  • Poziom trudności: ŚREDNI. Wycena trasy C/D – wzdłuż wodospadu, na pozostałych odcinkach B oraz B/C. 2 drewniane kładki, 2 przewieszenia linowe, 1 przejście wzdłuż dwóch lin. Trasa wymaga górskiego obuwia z agresywnym bieżnikiem trzymającym się skały mokrej i suchej. Duża ekspozycja, większość drogi wzdłuż wąwozu na pionowych ścianach. Przejścia po klamrach i prętach wbitych w skałę. Obowiązkowo na wyposażeniu uprząż, lonża, kask)
  • Pobierz trasę: Via_Ferrata_Postalmklamm.gpx

Data wyprawy: 2.07.2022

Via Ferrata Postalmklamm - Wycena całej drogi

Wycena całej drogi

Via Ferrata Postalmklamm - Wodospad i wspólna fota

Wodospad i wspólna fota

Via Ferrata Postalmklamm - Chcesz więcej? :)

Chcesz więcej? 🙂

Via Ferrata Postalmklamm - Zejście do parkingu

Zejście do parkingu

Via Ferrata Postalmklamm - Mapa i parametry

Mapa i parametry

0 komentarz

Mogą cię także zainteresować

Napisz co myślisz