Diadem Polskich Gór – Dzień XIII – Finał!

11 maja 2019
Diadem Polskich Gór – Dzień XIII – Finał!

Ostateczna rozgrywka

Po tej stronie Bieszczadów nie ma niestety optymalnej stacji benzynowej by spokojnie się zamelinować. Tak więc „na sucho” wsiadłem w samochód i od razu z szarówką udałem się w stronę pasma Otrytu. Cel padł na Lutowiska i odcinek zielonego szlaku w kierunku Chaty Socjologa. Samochodem podjechałem szlakiem dydaktycznym wokół miejscowości, zaparkowałem przy szutrowej drodze na polance. Stamtąd dalej leśną drogą podążałem w kierunku masywu tajemniczego Otrytu, krainy niedźwiedzia.

Czułem się odświeżony psychicznie, jednak nogi zupełnie zastygnięte nie chciały się ruszać. Pierwsze podejście na rozruch wcale nie poprawiało sytuacji. Czułem jeden wielki ból i beton. Nadwyrężone mięśnie pękały i puchły, tworzyły się zwyrodnienia. Cóż, dzisiaj podejmowałem ostateczną batalię. Co się miało stać – niech się dzieje, ale już nie odpuszczę. Jak to usłyszałem kiedyś od mojego kolegi Rafała Bielawy: „Masz otwarte złamanie? Nie? To napieraj!”. Co później po wyzwaniu nie interesowało mnie wcale. Czy czekała mnie rehabilitacja, zabieg, amputacja, rekonwalescencja miesięczna lub dłuższa. To nie miało znaczenia, liczył się cel do zrealizowania, a ten był na wyciągnięcie ręki. Chłopaki nie płaczą. Jakby teraz się poddał to nie chcę pisać co potem. Ile to byłoby jęków, narzekań z mojej strony… Łoooooo maaaaatko! Lepiej nie myśleć. Nawet chociażby z tego głupiego powodu wolałem dopiąć ten projekt jak należy. Na tarczy! Dość deliberacji bo jeszcze kilka szczytów przede mną hehe. Przy samochodzie Słońce zaczęło operować na dobre. Zaczął się kolejny dzień w górskim raju z moimi małymi, Wielkimi zwycięstwami w bitwach pełnych morza wewnętrznej krwi.

I wszystko jasne

Zgubić się nie da rady

A samochód się opala o wschodzie

0 komentarz

Mogą cię także zainteresować

Napisz co myślisz