Pożegnanie z Sudetami
Kolejny dłuższy podjazd postanowiłem dokonać stroną czeską, skoro już na niej się znalazłem. Od strony naszych sąsiadów postanowiłem także zdobyć masyw zielonym szlakiem. Czechy po tej stronie Sudetów objawiły się pięknymi widokami i malowniczymi wioskami. Dotarłem bez większych problemów i wdrapałem się dosyć szybko na szczyt. Po drodze dosyć konkretnie wypogodziło się, więc skorzystałem z wieży widokowej podziwiając najdalej na wschód wysuniętą grupę górską w Sudetach. Trzeba było się pożegnać z tymi urozmaiconymi i pięknymi w swoim wydaniu masywami. Czas nastał na Beskidy, a początek czekał w Beskidzie Śląskim. Cel: Worek Raczański i Wielka Racza.
Przede mną pojawił się najdłuższy z dotychczasowych przejazdów. Około 150 km po czesko-polskich drogach by dostać się w okolice Zwardonia. GPS wybijał niecałe 3 godziny jazdy, postanowiłem więc zażyć pierwszą pigułkę kofeiny, aby sen nie zaczął mnie łapać w trakcie drogi. Tak jechałem i zwiedziałem okolicę, aż wskoczyłem na ekspresówkę. Nastał zmrok, potem noc, a do tego wszystkiego przyszła zła pogoda i srogi deszcz. Klimat stworzył się niesprzyjający dla mojej głowy. Z pytaniem w głowie „Jak to dalej będzie” dojechałem do Zwardonia, ulokowałem się na stacji benzynowej i zasnąłem w mojej gawrze.